Rozwój osadnictwa w Karkonoszach

Warto odnotować, że ścięcie w 1635 r. w Ratyzbo-nie hrabiego Hansa Ulrycha von Schaffgotscha (podejrzanego wraz z przyjacielem i naczelnym wodzem wojsk cesarskich, sławnym Albrechtem Wallensteinem, oraz jego szwagrem hrabią Adamem Erdmanem Trćkou z Lipy, rezydującym w Nachodzie, o spisek przeciwko cesarzowi), a następnie czasowa konfiskata części dóbr rodowych, nie wpłynęły hamująco na ruch uchodźców z Czech, a potem i z ziemi kłodzkiej, gdzie prowadzono przymusową reka-tolicyzację mieszkańców. O tym, jak skomplikowana była wówczas sytuacja, najlepiej świadczy fakt, że część rdzennych mieszkańców emigrowała do Saksonii, uważając, że na Śląsku są zbyt prześladowani, a na ich miejsce napływali uchodźcy z Czech i wschodniej części Śląska, dla których panował tu niemal raj na ziemi. Faktem jest, iż innowiercy byli tu mniej prześladowani przez urzędników dworu cesarskiego niż po czeskiej stronie gór i przez cały czas mogli oddawać się praktykom religijnym, chociaż w pewnych okresach miały one charakter nielegalny. Pastorzy i wierni gromadzili się na nabożeństwa na leśnych polanach, między skałkami (kościoły protestantom skonfiskowano), kaznodzieje ukrywali się wśród ludności lub w pobliżu miejsc nabożeństw. Śladem tych wydarzeń są nazwy skałek: Ambona, Kazalnica, Leśny Zbór i inne.

Większą tolerancję religijną wymusiło w pewnym stopniu rozproszenie zabudowy. Trzeba bowiem pamiętać, że po zakończeniu działań wojennych ocalała ludność na ogół wróciła do wsi – chociaż często nie bardzo było do czego wracać, a z ówczesnych kronik wynika, że z reguły w dużej wsi lub miasteczku, liczącym 2000-3000 mieszkańców pozostawało kilku, najwyżej kilkudziesięciu. Nawet jednak w tych częściowo wyludnionych wsiach nie było miejsca, a przede wszystkim ziemi dla emigrantów, którzy z konieczności osiedlali się na wolnych terenach, a więc w górach, powyżej istniejących wsi, w koloniach i przysiółkach. Nie było tam warunków do uprawy roli.

Aby przeżyć, musieli imać się innych zajęć: pasterstwa i serowar-stwa, wyrębu drewna, ciesiołki, wreszcie obsługi coraz liczniejszych wędrowców (oprowadzanie, noszenie bagażu, wyrób pamiątek), a także zupełnie nowych zawodów (zielarstwo).

W drugiej połowie XVII i pierwszej połowie XVIII w. w Karkonoszach po obu stronach granicy – może nawet wyraźniej w Czechach -wykształcił się charakterystyczny typ osadnictwa i zabudowy. Góry zostały już znacznie wylesione (prawie tak jak obecnie, tylko z innych przyczyn). Aż po grzbiety usiane były rozproszonymi zagrodami i budami pasterskimi, w których według części danych miało mieszkać, tylko po śląskiej stronie, nawet do 5000 ludzi (w całych Karkonoszach ich liczbę oceniano na około 14 000 w blisko 2000 bud i chat), a więc odpowiednik sporego ówczesnego miasta na szczytach najwyższych gór! To oczywiście sprzyjało dalszemu wylesianiu okolicy. Chociaż przemysł przechodził już powszechnie na węgiel kamienny i kończyło się zapotrzebowanie na węgiel drzewny, to mieszkańcy tych wysoko położonych osad potrzebowali terenów wypasowych i jakichś minimalnych chociaż poletek. Zagęszczała się sieć dróg i ścieżek, wycinano masowo kosodrzewinę, Karkonosze pokryły głównie łąki. Oczywiście, niektórzy żyli w górach tylko w lecie, ale coraz więcej mieszkańców przebywało tu przez cały rok i musiało komunikować się ze światem. Stąd upowszechniły się w zimie karpie do chodzenia i sanie do transportu.

Dzisiaj po śląskiej stronie pozostało niewiele śladów tej zabudowy, która najczęściej przetrwała tylko w nazwach miejscowych. Zniknęły prawie wszystkie rozproszone budy i zagrody, nawet całe osady, jak Budniki, po których pozostała tylko informacja, że była to jedyna wieś, do której od listopada do marca nie docierały promienie słoneczne. Stąd miejscową ciekawostką folklorystyczno-krajoznawczą było urządzane w szkole doroczne święto pożegnania i powitania słońca.

Jeszcze po 1945 r. ślady tych osiedli byty dobrze widoczne w Budnikach, na Polanie, w Borowicach, Karpaczu Górnym czy Jakuszycach, ale z czasem albo budynki zniknęły (Budniki, Polana), albo osady przekształciły się we wczasowiska i zabudowę zagęszczono. Obecnie najlepiej można ten typ zabudowy obserwować jeszcze po czeskiej stronie (Horni Mala Upa, Rennerovky, Svaty Petr, Jeleni Boudy).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.